Hermiona wręcz wbiegła do Pokoju
Wspólnego i spojrzała za siebie, jakby chcąc sprawdzić, czy Gruba Dama
szczelnie zamknęła wejście. Oszołomiona własnym zachowaniem, skuliła się na
fotelu naprzeciw kamiennego kominka, w którym wciąż tlił się jasnopomarańczowy
płomień. Wpatrywała się uparcie w dogasający ogień, próbując zebrać myśli.
Uderzyła Malfoya. Pobladła i wbiła
paznokcie w skórę dłoni. Nie od dziś było wiadomo, że blondyn ma u Umbridge
spec jalne względy, co nie wróżyło dla niej niczego dobrego, tym bardziej, że
Różowa Landrynka i tak jej nie lubiła. Ale spoliczkowała Malfoya. Uśmiechnęła
się wpierw lekko, a po sekundzie już triumfalnie. Znów pokazała mu, że oprócz
tego, iż nauka szła jej łatwo, to miała również inne zalety.
- Hermiono? – Odwróciła się na dźwięk
dobrze znanego głosu.
Nawet w słabym świetle
blizna na czole czarnowłosego chłopaka rzucała się w oczy.
- Harry, czemu nie
śpisz? – rzuciła, modląc się, żeby on nie wypytywał jej, co robi w salonie w
środku nocy.
- A ty? – zapytał,
jakby czytając jej w myślach – znów byłaś u kuchennych skrzatów, co nie? - wygiął przyjaźnie usta.
- Taaak – odparła, nie
wysilając się na kłamstwo.
- Mi również nie
podoba się ich los, ale na razie nie możemy tego zmienić, nie zamartwiaj się
tym teraz, tylko idź spać.
Gryfonka odetchnęła z
ulgą. Jej przyjaciel sam odpowiedział sobie na swoje pytania i nie zamierzała
wyprowadzać go z błędu.
* * * * *
- To niesprawiedliwe! – wrzasnął Ron,
rzucając torbę z książkami na podłogę – przecież Snape dobrze wiedział, że
Malfoy ze swoimi gorylami, zrobili dużo gorszy eliksir od naszego.
- Podnieś to
natychmiast! – Hermionie udzielił się jego nastrój.
Rudzielec posłusznie
schylił się i podniósł swój dobytek.
- A tyś co taka
nerwowa? – prychnął.
- Bo niszczysz
podręczniki! – ofuknęła go i odwróciła wzrok.
Przez całą lekcje czuła, jak każdy
jej najdrobniejszy nawet ruch jest bacznie śledzony przez jasnoszare oczy Ślizgona.
Trudno było stwierdzić, o co mu dokładnie chodziło, ale w jego spojrzeniu fascynacja
mieszała się z nienawiścią. Była przekonana, że Draco właśnie zastanawia się,
jak mógł pozwolić takiej szlamie jak ona, spoliczkować się. Pomimo tego, że
Snape nie docenił jej na eliksirach, to właśnie ona cicho triumfowała tego
dnia, a przynajmniej nad jedną osobą. Właściwie myślała nad tym, czy nie
rozpowiedzieć tej historii wszystkim, ale jednak wizja niepewnego Malfoya,
który zastanawia się, kto zna ich sekret, była dużo ciekawsza i dla niego
prawdopodobnie gorsza.
Z zamyślenia wyrwał ją cichy jęk,
siedzącego wraz z nimi na schodach Harrego.
- Wszystko w porządku,
stary? – Ron wyglądał na przejętego oraz zestresowanego.
- Od wczoraj często
mnie boli.
- Powinieneś
powiedzieć o tym jakiemuś nauczycielowi. – Hermiona zgarnęła włosy z jego
czoła, jakby mając nadzieje, że to mu przyniesie ulgę.
- Umbridge czy Snape’owi?
– Harry zaśmiał się ironicznie, a wkrótce dołączyli do niego przyjaciele.
Nagle usłyszeli donośny trzepot
skrzydeł i na korytarzu pojawił się niewiadomo skąd, wielki, szary puchacz,
przelatujący nad głowami zdezorientowanych uczniów. W swych silnych szponach
trzymał list. Ptak usiadł na kolanach zdziwionej Hermiony i wystawił nóżkę,
podając jej przesyłkę. Dziewczyna z wahaniem rozwiązała błękitną wstążeczkę, a
następnie rozerwała kopertę, wyciągając niewielką, kremową kartkę. Sowa
mrugnęła kilka razy i machnęła skrzydłami, po czym odleciała, odprowadzona ciekawskimi
spojrzeniami gapiów. Natomiast Gryfonka od razu rozpoznała od kogo dostała wiadomość.
Wzięła swoją torbę i pobiegła w dół schodami, zostawiając chłopaków bez
wyjaśnień.
* * * * *
Powoli szło
jej odszyfrowywanie każde literki w wiadomości, która okazała się dla niej
totalnym zaskoczeniem.
Droga Hermiono!
Wiem, że między nami bywało różnie,
ale byłbym zaszczycony, gdybyś została
moją
partnerką na balu z okazji święta
Durmstrangu. Już załatwiłem wszystko
z twoją
dyrekcją, więc nie będziesz
mieć
żadnych problemów.
Victor Krum
Hermiona od razu zwróciła
uwagę na brak jakichkolwiek błędów, co musiało świadczyć o tym, że ktoś pomógł
mu ten list napisać, bo Krum miewał często problemy z angielskim zarówno mówionym
jak i pisanym.
Jednak nie miała pojęcia jak
postąpić. Z jednej strony chłopak ten irytował ją nieco, lecz wizja każdej
sekundy spędzonej z dala od Różowej Landrynki wydawała jej się wybawieniem.
Westchnęła, wdychając zapach starych książek, który kojarzył jej się z czasami,
w których jeszcze nie miała pojęcia o czarach. Wtedy to one były jej magią.
Sięgnęła do najbliższego regału i
zdjęła z niego jeden z dziesiątek tomów, a potem otworzyła go na losowej
stronie.
- Oczywiście, że powinniście to
zrobić – przeczytała na głos.
* * * * *
Wyszła z
biblioteki w szampańskim nastroju, zdecydowana na udział w uroczystości. Wręcz
w podskokach zmierzała do Pokoju Wspólnego, gdy niespodziewanie wpadła na
Malfoya. Ten nie wyglądał już na wystraszonego, czy zdezorientowanego. Wręcz
przeciwnie – uśmiechał się jak zwycięzca.
- Granger, Umbridge cię szuka.
łaaaaaaaaaaa ja chcę dalej !
OdpowiedzUsuńOoooo mega!
OdpowiedzUsuńInformuję Cię iż zyskałaś nową czytelniczkę :)
Bardzo fajny, luźny styl. Ciekawy pomysł na fabułę (już widzę, że będzie meeeeega interesująco). Czuję, że masz niesamowitą wyobraźnię <3
Bardzo ciekawie wszystko opisane. Raczej wielkich błędów nie ma (kilka źle wstawionych spacji czy literóweczki), ale wiem jak jest. Często klika się coś niechcący :)
Życzę weny i czekam na nn!
Cupcake.
PS Zapraszam również do mnie na fantasy-cupcakes.blogspot.com
Dziękuję bardzo za komentarz ;D
UsuńI mam prośbę: jeśli widzicie błędy, a możecie, to wypiszcie je. To naprawdę bardzo pomaga.
Do ciebie chętnie zajrzę w wolnym czasie, bo jak widzę fantasy, a to kocham ;)
Teraz nie bardzo mam czas, ale jak znajdę chwilkę to zajrzę i Ci wypiszę :D
UsuńI jeszcze prośba: wyłącz proszę sprawdzanie czy nie jesteśmy automatami :p
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziewczyno , jaki Ty masz ogromny talent ! Pięknie piszesz ! Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów !
OdpowiedzUsuń