Harry szturchnął Rona łokciem, by ten wreszcie zamknął usta,
które otworzył, zdumiony wyglądem Hermiony. Jak się okazało Bal
Bożonarodzeniowy nie był pojedynczym przypadkiem – dziewczyna ta potrafiła
naprawdę pięknie wyglądać, jeśli tylko chciała. Ubrana była w pomarańczową
sukienkę do kolan, z szerokim, ciemnym paskiem w talii, bez rękawów. Może nie
był to strój całkiem odpowiedni – jednak Ginny miała inne zdanie – ale Gryfonka
wyglądała w nim naprawdę doskonale. Nie za duży dekolt ładnie prezentował jej walory,
na które kaskadami opadały kasztanowe loki.
- Chyba
jednak mieliście rację – zaśmiała się i okręciła dookoła własnej osi – może
będę się dobrze bawić.
Jej przyjaciele uśmiechnęli się do niej, zadowoleni, że tak
łatwo było wpoić jej trochę radości z życia, co zwykle nie było łatwym
zadaniem. Ron westchnął jeszcze nieco poirytowany faktem, że spędzi ona cały
wieczór z Krumem. Kogo jak kogo, ale jego nie lubił z całego serca. Tylko
Malfoy był przed nim.
Hermiona
przytuliła jeszcze chłopaków i wyszła z Pokoju Wspólnego, a następnie wręcz
zbiegła ze schodów, gdy nagle zauważyła czekającego na nią przed wyjściem
blondyna. Chcąc, nie chcąc, musiała przyznać, że wyglądał on naprawdę dobrze.
Ubrany był w szary garnitur, który ładnie współgrał z jego oczami, a na białą
koszulę opadały kosmyki jasnych włosów.
- Ileż można czekać, Granger? – prychnął – Sukienka nic nie
zmieni, bo i tak zawsze będziesz szlamą.
Gryfonka
poczerwieniała ze złości. Czy on zawsze musi wszystko zepsuć?
- Ty natomiast nawet w największych szmatach będziesz się
zachowywał jak rozpieszczony księciunio – odpłaciła, zadzierając piegowaty nos.
- Najważniejsze to zawsze być sobą, nieprawdaż – uśmiechnął się
cynicznie, po czym szybko na jego twarzy pojawił się kamienny wyraz – idziemy.
Nie czekając na towarzyszkę, ruszył w kierunku drzwi
wyjściowych, które na jego widok otworzyły się ze skrzypieniem. Wszedł na
zasłany opadłymi liśćmi dziedziniec i stanął na jego środku. Kasztanowłosa
podążyła za nim, spojrzawszy na zasłonięte chmurami niebo. Mżyło, jednak nie
bała się o swoją fryzurę, wierząc w zdolności siostry Rona. Stanęła metr od
Dracona i posłała doń oczekujące spojrzenie. Ten westchnął ze słyszalnym lekkim
obrzydzeniem.
- Chwyć mój zegarek. – Mówiąc to, podwinął rękaw marynarki,
ukazując małe dzieło zegarmistrzowskiej sztuki.
Hermiona
opieszale zbliżała dłoń do ozdoby Dracona, by w końcu poczuć opuszkiem palca jej
zimną taflę. Aż przeszły ją dreszcze, choć wcześniej stała chwilę w krótkiej
sukience w deszczu. Parę sekund później poczuła uścisk w okolicach pępka i
zamknęła oczy, by złagodzić lekko nieprzyjemne uczucie. Nienawidziła
świstoklików.
* * * * *
Gryfonka
ziewnęła, zasłaniając usta dłonią. Było grubo po północy, a bal trwał w najlepsze.
Znużona przyglądała się Draconowi tańczącemu z jakąś jasnowłosą czarodziejką, z
którą ponoć państwo Malfoy chcieli zeswatać syna. Blondyn nie wyglądał na
zadowolonego. Tańczył beznamiętnie, odwracając wzrok do partnerki, zagadującej
go co chwila ze swym szwedzkim akcentem.
Hermiona
czekała z niecierpliwością na Victora, z którym spędziła praktycznie cały
wieczór na parkiecie, ale zaraz po dwunastej zniknął, by – jak to sam określił –
coś załatwić. Od tamtej pory cierpiała ona na niewyobrażalną nudę. Naprawdę
wcześniej nie miała pojęcie, że czarodzieje przez to, iż nie chodzą do zwykłych
szkół, mają marne szanse na zostanie lingwistami. Praktycznie nikt nie mówił
tam dobrze po angielsku, a sama również pamiętała zaledwie kilka zdań po
francusku. Niewystarczająco na ciekawą rozmowę. Westchnęła. A wystarczyłoby
rzucenie prostego zaklęcia, jednak Umbridge kategorycznie zakazała jej i
Ślizgonowi zabrania ze sobą różdżek. Jak się okazała później, tylko nauczyciele
z Durmstrangu mogli korzystać z nich w czasie uroczystości.
Sięgnęła
po jedno z ciastek, leżących na kryształowej paterze i ugryzła kawałek. Było
całkiem smaczne, lecz okropnie słodkie. Nie spodziewała się tego. Właściwie w
ogóle całokształt europejskiej szkoły magii był dla niej zaskoczeniem.
Wspominając poprzedniego Karkarowa, nie myślała, że Durmstrang może być tylko
nieco mroczniejszą wersją Hogwartu. Zwróciła wzrok ku tańczącym parom z całego
świata. Może jej stereotypy były tylko winą poprzedniego dyrektora?
W
końcu zobaczyła Kruma, przepychającego się przez tańczących. Podszedł do niej z
uśmiechem i chwycił ją za rękę.
- Choć, pójdziem się jeszcze lepiej zabawiać – powiedział,
nie przestając się szczerzyć.
- A można? – zapytała, zaskoczona.
- I tak już jestem abso… Abso… Skończyłem szkołę.
- Faktycznie – odparła z wahaniem.
Mozolnie przepychali się przez tłum, aż w końcu wydostali
się na ciemny korytarz. Ledwie zdążyli przejść kilka kroków, a usłyszeli głos
Malfoya.
- Idę z wami.
- Nie! – zaprotestowali równocześnie.
Blondyn uśmiechnął się nieco złowieszczo.
- Dolores nie byłaby…
- Dobra! – przerwała mu wściekła Hermiona.
- A powidz mi, czy twój kolega umi pić? – zadał pytanie
Victor.
* * * * *
Dziewczyna
powoli otwierała oczy, bolące od jasnego światła. W końcu obraz przestał się jej rozmazywać i zobaczyła nad sobą biały sufit. Próbowała wstać, jednak głową
bolała ją niemiłosiernie. Gdy zbliżyła do niej rękę, poczuła chropowatą
strukturę bandaży.
- Tak kończą szlamy po przyjęciach – usłyszała kpiący głos
Dracona.
Siedział na łóżku obok i spoglądał na nią ze spokojną miną
Snape’a.
- Gdzie ja jestem? – zapytała nieprzytomnie, próbując
podnieść się.
- W skrzydle szpitalnym Durmstrangu. – Chłopak poprawił
zgarnął włosy z czoła.
- Co się wczoraj wstało? – kontynuowała wypytywanie.
- Ty… Nic nie pamiętasz? – mówił z wyraźną ulgą
- Co miałabym pamiętać?! – Rozgniewała się.
- Nie jesteś warta tej wiedzy – Malfoy szybko opanował się,
choć jego twarz wciąż była czerwona.
Wstał i
wyszedł, pogwizdując sobie pod nosem. Hermiona została sama z tysiącem pytań.
Co takiego zrobiła? Czemu Draco nie chce, by ona o tym pamiętała?
ciekawe ciekawe. :D czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga. Jest świetny. Fajne, że zaczęłaś w piątej klasie. Podoba mi się. Ciekawe, co Malfoy ukrywa... Życzę dużo weny i pomysłów na notki! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne! ciekawi mnie, co ona takiego zrobiła... Duużo weny! :))
OdpowiedzUsuń